Przejdź do głównej zawartości

Komiksy przeczytane: luty 2018

Na lubimyczytać wjechało kilka moich szybkich polecajek (i antypolecajek) komiksowych.

Link do profilu TUTAJ! Jeśli macie konta na LC, śmiało zapraszajcie do znajomych!

Tymczasem: szybki przegląd.

THRILLER:

- Monika, tomy 1 oraz 2 (Bale maskowe & Vanilla Dolls).

Spodziewałem się niesmacznego komiksowego pornola bez fabuły, a dostałem całkiem sprawnie napisany i przepięknie zilustrowany thriller z elementami science i political fiction. Nie jest to, oczywiście, nic specjalnie odkrywczego (ani tym bardziej ambitnego), ale wchodzi szybko i bezboleśnie. Cieszy także fakt, że to historia zamknięta w dwóch tomach. Warto, jeśli macie ochotę na szybką lekturę i nie chcecie pakować się w kolejnego ongoinga.

- Zabij albo zgiń, tom 1.

Sympatyczny sensacyjniak, ale nie ma tu za grosz oryginalności. To wszystko już było, w najrozmaitszych konfiguracjach. Od strony graficznej i narracyjnej "Zabij albo zgiń" to solidna rzemieślnicza robota, ale ja w komiksach - i ogólnie: w fikcji - szukam chyba czegoś więcej.

FANTASY:

- Gnat, tom 2.

Pierwszy tom zbiorczy wydał mi się płytki i przegadany. Drugi jest już nieco lepszy, choć rozkręca się dopiero pod koniec. Księga szósta za to rekompensuje wszystko. Akcja, dotąd nieznośnie statyczna, przyspiesza. Nagle robi się sporo mroczniej; historia zyskuje niespodziewaną głębię, a autor zaczyna serwować czytelnikom plot twista za plot twistem. W sumie sam jestem w szoku, że tak bardzo mi się podobało. Teraz z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu. Chcę wiedzieć, jak to wszystko się zakończy!

OBYCZAJ:

- Giant Days, tom 1: Królowe dramy.

Przyjemna lektura, choć brak mi tu jakiegoś wątku głównego, który spajałby to wszystko w sensowną całość. A przecież bohaterki, choć przesympatyczne, nie wygenerują fabuły samą swoją obecnością. Seriale tv oparte na takim zamyśle zwykle szybko się wypalają, bo oto nagle okazuje się, że scenarzyści nie mają pojęcia, dokąd zmierza ich historia (patrz -> chociażby Glee). Jeszcze nie wiem, czy sięgnę po ciąg dalszy.

- Zeszyt Wendy.

Ładna, mangopodobna kreska i przepiękne kolory. Niestety, fabularnie jest już trochę gorzej. Problemem jest tu przede wszystkim główna bohaterka - nastolatka, która zachowuje się jak pięcioletnie dziecko. Trudno kibicować takiej niewiarygodnej postaci - i trudno przez to uwierzyć scenarzystce w opowiadaną przez nią historię. Polecam nieco młodszym czytelnikom oraz komiksowym estetom.

Komentarze